Przez sen słyszałam lekko zagłuszone dźwięki radia, powoli otworzyłam oczy przyzwyczajając się do światła dziennego.Następnie usiadłam na łóżku przeczesując włosy dłonią, obróciłam głowę w lewo patrząc na elektryczny zegar, który wskazywał godzinę ósmą. Zdziwiłam się tym, że o tej godzinie w sobotę można było usłyszeć wiele głosów, które przedostały się do mojego pokoju przez otwarte okno. Pewnie siedziałabym jeszcze na łóżku, jak to miałam w zwyczaju zastanawiając się nad sensem mojego snu, ale do moich nozdrzy przedostał się cudowny zapach ciasta. Byłam zdziwiona więc szybko wstałam z łóżka zakładając na siebie bluzę i zeszłam po schodach na dół. Im bliżej kuchni byłam tym zapach był mocniejszy, pobudzając moje zmysły.
-Pieczesz ciasto?-pytanie automatycznie wydostało się z moich ust, gdyż widok mojego wujka w fartuchu i rękawicy kucharskiej wyciągającego ciasto z piekarnika naprawdę mnie zszokował.
-Co w tym dziwnego?-odpowiedział jakby każdy facet umiał piec tak przepysznie wyglądające ciasto, przez którego zapach, w moim brzuchu kiszki grały marsza.-Nie patrz się tak na nie, musi jeszcze wystygnąć. -powiedział lekko śmiejąc się, zapewne z mojej miny.
-Naprawdę jestem pod wrażeniem-odparłam kiedy wróciłam już na ziemię. Odkąd pamiętam uwielbiałam ciasto drożdżowe. Może to nie jest nic nad zwyczajnego, ale pieczone przez moją babcię staje się prawdziwym przysmakiem.
-Idź się ubrać, może ciasto zdąży wystygnąć-powiedział Mark, siadając przy stole i biorąc gazetę do ręki. W tym momencie przypomniałam sobie o spotkaniu z Louisem! Pędem udałam się do swojego pokoju i otworzyłam drzwi do szafy. Po chwili przyglądania się wieszakom, wybrałam lekko przetarte niebiesko-łososiowe szorty, do tego wzięłam blado różową, luźną bokserkę i z ubraniami zamknęłam się w łazience. Zaczęłam od szybkiego prysznica, następnie ubrałam się i wysuszyłam swoje włosy zostawiając je rozpuszczone. Zawsze po wysuszeniu sprawiały wrażenie jaśniejszych i dłuższych. Dzisiaj postawiłam na delikatność więc użyłam tylko odrobiny pudru. Z pokoju wzięłam torbę, vansy w odcieniu koszulki i białe okulary w delikatne kwiatuszki. Przez ramię zerknęłam na zegarek, który wyświetlał godzinę dziewiątą.
"Mam jeszcze pół godziny na śniadanie" -pomyślałam i zeszłam do kuchni. Na moje szczęście wujek już kroił ciasto, które postawił przede mną obok kubka parującego cappuccino.
-Dziękuję-powiedziałam z uśmiechem. Szybko zjadłam cisto, które było przepyszne jednak nie dorównywało smakowi z dzieciństwa. Wypiłam napój do końca i zaczęłam się zbierać.
-Wychodzisz gdzieś?
-Tak umówiłam się z Louisem
-Cieszę się, uważam, że to dobra decyzja-powiedział z uśmiechem. W tym momencie poczułam przyjemne ciepło w środku. Już od dawna nikt nie ingerował w moje życie i nie przejmował się moimi decyzjami. Dzięki wujkowi poczułam się choć trochę ważna i potrzebna.
-Dzięki, do zobaczenia później-powiedziałam i z uśmiechem na ustach wyszłam z domu. W bardzo dobrym nastroju szłam spacerem do parku, dopiero gdy zobaczyłam jego bramę naszły mnie wątpliwości. Bałam się tego co on mi powie, tego kim byłam. Z drugiej strony nie wiedziałam czy powinnam mu wierzyć i jak się przy nim zachowywać. Jednak teraz nie było odwrotu, lekko pchnęłam furtkę przy wejściu do parku i zaczęłam się rozglądać. Nigdzie nie widziałam chłopaka, nagle poczułam, że ktoś zakrywa moje oczy.
-Zgadnij kto!-powiedział ów tajemniczy ktoś. Oczywiście poznałam jego głos i wiedziałam, że to Louis, dlatego delikatnie zdjęłam jego ręce i odwróciłam się.
-Przestraszyłeś mnie-powiedziałam z lekkim uśmiechem, który wdarł się na moje usta po zobaczeniu wesołej twarzy chłopaka.
-Wiem, ale nie mogłem się powstrzymać, a teraz chodź mam dla ciebie niespodziankę-powiedział i złapał mnie za rękę ciągnąc w stronę parkingu.
-Gdzie my idziemy?-spytałam zdezorientowana
-Tajemnica, powiedz mi tylko masz już jakieś plany na dzisiejszy dzień?-spytał nie zatrzymując się.
-Nie-odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-To dobrze, bo zaplanowałem cały dzień-powiedział i otworzył mi drzwi do auta.
-Louis, gdzie my jedziemy? Mieliśmy porozmawiać-nie wiedziałam jak się zachować. Byłam kompletnie rozbita i nie przygotowana na taki rozwój wydarzeń. Jednak byłam ciekawa co przygotował i miałam ochotę odpocząć od tego wszystkiego.
-Mówiłem ci już, że to niespodzianka, i spokojnie zdążymy porozmawiać-powiedział. Postanowiłam zdać się na niego i wsiadłam do samochodu, chłopak zamknął za mną drzwi i chwilę później wsiadł do auta od strony kierowcy. Na początku drogi towarzyszyła nam niezręczna cisza, więc Louis włączył radio. Po chwili nawet nie zauważyliśmy a oboje zaczęliśmy śpiewać. To rozluźniło atmosferę i resztę drogi śpiewaliśmy piosenki.
Po jakimś czasie zorientowałam się, że jesteśmy w Doncaster, mogłam się tego domyślić.
-Coś się stało? -zapytał Louis troskliwym tonem.
-Nie, dlaczego pytasz?-powiedziałam odwracając od niego wzrok.
-Wyglądasz na smutną, jeśli nie chcesz tutaj jechać możemy wrócić-powiedział, spojrzałam na niego i zauważyłam lekki uśmiech.
-Przecież nie po to wsiadłam z tobą do auta-odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech. Trochę bałam się tego co będziemy robić i fanek Louisa, które na pewno już wiedzą że tutaj jest. Jednak wczoraj postanowiłam, że stawię czoło przeszłości i nie mam zamiaru się wycofywać.
Po chwili zatrzymaliśmy się na parkingu i wysiedliśmy z auta, zauważyłam że jesteśmy nad jeziorem. Trochę się przestraszyłam bo nie lubiłam pływać. Z jednego prostego powodu - nie potrafiłam.
Razem z Louisem poszliśmy jednak w drugą stronę, na początku byłam zdziwiona ale wszystko wyjaśniło się kiedy zobaczyłam lodziarnię. Chłopak kupił dwa lody i poszliśmy dalej. Oczywiście nie obeszło by się bez wpadki. Połowa moich lodów wylądowała w moim dekoldzie. Co oczywiście rozbawiło mojego towarzysza, jednak mnie nie koniecznie uszczęśliwiła myśl chodzenia z brudną koszulką. Po chwili doszliśmy do małego mostku, przy którym stała mała łódka i wiosło. Chłopak wsiadł do środka wyciągając rękę w moją stronę i czekając na mnie, jednak ja nie byłam przekonana do tego pomysłu.
-Yyy a może pójdziemy się jeszcze przejść?-zapytałam spoglądając na Louisa siedzącego już w pływającej łódce.
-Boisz się wsiąść?-zapytał
-Raczej boję się spaść kiedy będę wsiadać.
-Nie martw się pomogę ci-powiedział chłopak. Po chwili namowy, wsiadłam na łódkę, o dziwo nie wywalając siebie ani jej. Kiedy odbijaliśmy od brzegu mocno złapałam za brzeg ławeczki i przymknęłam oczy.
-Już wszystko w porządku, możesz otworzyć oczy-powiedział Louis, siadając na ławce obok mnie. Powoli otworzyłam powieki i zobaczyłam, że znajdujemy się na samym środku jeziora. Przestraszona jeszcze mocniej ścisnęłam ławkę na, której siedzieliśmy.
-Boisz się wody?-spytał zdziwiony
-Tak trochę-powiedziałam spuszczając wzrok. Nigdy nie lubiłam rozmawiać o swoich fobiach i lękach, w ogóle nie lubiłam rozmawiać o sobie.
-Nie wiedziałem, jak byłaś mała uwielbiałaś pływać-powiedział nieco zdezorientowany.
-Wiesz, myślę że trochę zmieniłam się od tamtego czasu. -powiedziałam,a po między nami znowu zapadła niezręczna cisza. Trochę zaczynałam żałować, że dałam się namówić na to spotkanie.
-Nie martw się będzie fajnie, -powiedział i chlapnął mnie w twarz wodą. Zaskoczona spojrzałam na niego wycierając twarz.
-A za co to było?
-Chciałem, żebyś się uśmiechnęła-powiedział jak gdyby nigdy nic.
-Myślę, że jesteś zbyt suchy-powiedziałam i po chwili na jego twarzy i koszulce wylądowała woda z moich rąk. Zaczęłam się śmiać co nie spodobało się chłopakowi i tak zaczęliśmy wodną bitwę śmiejąc się wniebogłosy.
Trochę się przestraszyłam kiedy łódka zaczęła się niebezpiecznie trząść, chłopak jednak tego nie zauważył i wychylił się po wodę by znów mnie oblać. Jeden ruch wystarczył by moja stroną przechyliła się. Poczułam mocne uderzenie i zimno wody. Machałam rękami ale to nic nie dawało, płynęłam coraz niżej. Po chwili usłyszałam głośny plusk i zauważyłam jak coś się do mnie zbliża, jednak nie miałam już siły by utrzymać oczy otwarte.
Obudziłam się w jakimś dziwnym pokoju, nie poznawałam tego miejsca, do tego miałam na sobie za dużą męską bluzę i dresy. Przestraszona szybko wstałam z łóżka na, którym się znajdowałam. Od razu tego pożałowałam czując ból głowy. Po chwili do mojego umysłu zaczęły napływać dzisiejsze wydarzenia, spotkanie z Louisem, spacer, łódka i bitwa na wodę. Wtedy domyśliłam się, że jestem w jego domu, po woli doszłam do drzwi i otworzyłam je. W całym korytarzu było dziwnie ciemno, dopiero teraz zorientowałam się że jest już wieczór. Ostrożnie, uważając by się nie przewrócić zeszłam po schodach, rozejrzałam się po pomieszczeniu jednak nikogo nie zauważyłam. Zaczęłam się trochę bać, szczególnie kiedy usłyszałam kroki w kuchni. Powoli zbliżyłam się do pomieszczenia i zauważyłam Louisa szukającego czegoś w lodówce.
-Cześć-powiedziałam za chrypniętym głosem. Chłopak przestraszył się i lekko drgnął, zamknął lodówkę i popatrzał na mnie,
-Na reszcie wstałaś, martwiłem się-powiedział patrząc na mnie z troską. -Dobrze się czujesz?
-Trochę boli mnie głowa, co się stało?-zapytałam siadając na krześle i spojrzałam wyczekująco na Louisa.
-Wygłupialiśmy się i wpadłaś do wody, wskoczyłem za tobą i wypłynąłem z tobą na brzeg. Byłaś lekko przytomna. Po chwili zjawił się ratownik, wypytywał cię jak się czujesz. Próbowaliśmy nawiązać z tobą kontakt ale ty straciłaś przytomność. Udało nam się ciebie uratować, byłaś bardzo zmęczona więc przywiozłem cię tutaj. Martwiłem się, naprawdę mnie przestraszyłaś.
-Przepraszam-powiedziałam. Czułam się winna za zepsucie zabawy i zmarnowanie chłopakowi całego dnia.
-Nie masz mnie za co przepraszać, -powiedział uśmiechając się do mnie pokrzepiająco.
-Odwieziesz mnie do domu?-spytałam lekko zawstydzona, nigdy nie lubiłam prosić o pomoc jednak teraz nie widziałam innej opcji powrotu do domu.
-Oczywiście, dziwię się że pytasz. Myślałem tyko, że zostaniemy na noc jest już 1 -powiedział.
-Naprawdę? Więc dlaczego nie śpisz?-spytałam zdziwiona.,
-Czekałem aż się obudzisz
-Po co?-zapytałam odwracając wzrok, czułam że się rumienię. Nie wiedziałam dlaczego, przecież nawet nie powiedział mi komplementu. Może dlatego, że się mną przejął?
-Domyśliłem się, że będziesz zagubiona, przy okazji słodko się rumienisz-powiedział, podniosłam wzrok napotykając jego roześmianą twarz, odwzajemniłam uśmiech,
-Tak w ogóle to co ja mam na sobie?-zapytałam spoglądając na moje ubranie.
-twoje ubrania były przemoczone więc dałem ci moje-powiedział. Poczułam się trochę zawstydzona, to oznaczało że mnie przebierał. Ja byłam ledwo przytomna a on oglądał mnie w bieliźnie.
-Nie jesteś śpiąca?-zapytał,
-Właściwie to nie,
-To może obejrzymy film?-zapytał wstając z krzesła, wzięłaś z niego przykład i chwilę później znajdowaliście się w salonie. usiadłaś na kanapie a chłopak schylił się do DVD i po chwili włączył film.
-Gdzie my właściwie jesteśmy? -zapytałam bo z tego co opowiadał wujek to chłopcy mieszkają w Londynie wszyscy razem a tu nie widziałam nikogo.
-W domu moich rodziców, a oni na wakacjach-odpowiedział. Zaczęliśmy oglądać film, ale po jakimś czasie chłopak znów wznowił rozmowę.
-Nic sobie nie przypominasz?-zapytał
-Nie-odpowiedziałam cicho, byłam zawiedziona naprawdę liczyłam na to że ten wyjazd coś zmieni,- Przykro mi -dodałam widząc smutną minę chłopaka,
-To nie twoja wina, powinienem się bardziej postarać, może coś ci opowiem albo się przejdziemy, pokaże ci twój stary dom?-mówił jak najęty, jednak przerwałam mu dotykając jego ramienia.
-To chyba nie ma sensu, nie wiem czy to coś zmieni, przepraszam
-Nie będę naciskał jeśli nie chcesz, ale to nie znaczy że nie możemy się spotkać i poznać na nowo prawdą?-spytał z nadzieją, nie mogłam odmówić. Polubiłam tego chłopaka i spędziłam naprawdę miły dzień, nie licząc wypadku.
-Chyba nie-odpowiedziałam z uśmiechem i wróciliśmy do oglądania filmu.
Poczułam jak ktoś delikatnie szturcha moim ramieniem, zaspale otworzyłam oczy i zauważyłam Louisa.
-Obudziłem cię? Przepraszam
-Nic się nie stało-odpowiedziałam przeciągając się- Spaliśmy tutaj całą noc?-spytałam spoglądając na małą kanapę.
-Tak, chyba zasnęliśmy podczas filmu, nawet nie pamiętam kiedy
-Musieliśmy być bardzo zmęczeni-powiedziałam z uśmiechem-Pokażesz mi gdzie jest łazienka?
-Jasne, chodź za mną-Po chwili stałam już przed lustrem przyglądając się swojej zmęczonej twarzy. Przemyłam ją i wyciągnęłam ze swojej torby kosmetyczkę, doprowadziłam się do porządku i założyłam swoje ubrania, które leżały na grzejniku. Na szczęście były już suche, a plama na bluzce ledwo widoczna. Poszłam do kuchni gdzie zastałam Louisa robiącego naleśniki.
-Siadaj, zaraz podaję-powiedział.
-Mogłeś poczekać na mnie, pomogłabym ci-powiedziałam z wyrzutem. Dziwnie czułam się, kiedy robił wszystko za mnie, a to ja byłam jedyną kobietą w tym domu.
-Ale chciałem zrobić ci niespodziankę-powiedział i postawił przede mną talerz naleśników, chwilę później postawił obok konfitury, czekoladę i ser.
-Smacznego-powiedziałam
-Smacznego-odpowedział
-Ja pozmywam-powiedziałam kiedy skończyliśmy jeść i zaczęłam zbierać naczynia,
-Jesteś gościem,ja to zrobię
-Louis daj spokój-pewnie kłócilibyśmy się dalej, ale postanowiliśmy pozmywać razem. Było przy tym bardzo dużo zabawy, a później masa sprzątania. Nawet nie zorientowałam się kiedy wybiła dwunasta.
-Chyba powinniśmy wracać, -powiedziałam
-Jesteś pewna, może się jeszcze przejdziemy?
-Naprawdę muszę wracać-chwilę później siedzieliśmy już w aucie Tomlinsona. Tak jak w poprzedniej drodze śpiewaliśmy piosenki śmiejąc się i wygłupiając. Nagle zadzwonił telefon chłopaka,
-Już wracam-powiedział do słuchawki i się rozłączył. Po jego minie wy wnioskowałam, że stało się coś złego,
-Louis wszystko w porządku?
-Chyba tak, ale chyba zmienimy plany, muszę jechać do domu-powiedział skręcając w najbliższą uliczkę. Chwilę później znaleźliśmy się pod wielką Willą. Chłopak szybko wyszedł z auta i otworzył mi drzwi.
-To ja już pójdę-powiedziałam
-Nie ma mowy, to zajmie chwilkę później cię odwiozę-powiedział. Kiedy zauważył, że się zastanawiam złapał mnie za rękę i pociągnął do drzwi. Już chwilę później znaleźliśmy się w przedpokoju, wnętrze było bardzo nowocześnie urządzone. Jednak nie mogłam się na tym skupić bo od wejścia usłyszeliśmy jakieś krzyki. Kiedy weszliśmy do salonu, zauważyłam całą czwórkę, spojrzeli na nas i zamilkli.
-No w końcu jesteś-powiedział z wyrzutem mulat.
-O co chodzi, co było tak ważnego, że kazaliście mi natychmiast wracać? Przecież jest niedziela-zapytał Louis, a ja przyjrzałam się reszcie i zauważyłam że blondyn i Harry przyglądają się mojej dłoni splecionej z palcami Louisa. Zawstydzona uwolniłam swoją dłoń z uścisku.
-Mamy problem, ktoś wykradł piosenkę ze studia i Paul jest wściekły-powiedział Liam
-No i wszystkich tam przesłuchują, robią wielkie zamieszanie -dodał Niall
-I kazał nam zjawić się tam za 10 minut-dodał na koniec Zayn. Śmiesznie wyglądało to jak kończyli zdania po sobie, jednak to nie to mnie zmartwiło. Przecież ja pracowałam w tym studiu, jeśli Paul jest wściekły może wytoczyć nam proces a nie wiem czy wujek ma na to siły. Muszę tak jak najszybciej jechać.
-Mogłabym zabrać się z wami?-zapytałam cicho Louisa.
-Jesteś pewna, że chcesz tam jechać?-spytał, kiedy wszyscy wychodzili z domu.
-Nie zapominaj, że ja też tam pracuje, mogę pomóc-powiedziałam
-Okej, wsiadaj.-Chłopak otworzył mi drzwi z przodu obok siebie, po chwili na tylne siedzeniach usadowili się Niall i Harry, a reszta miała przyjechać drugim samochodem. Strasznie się denerwowałam, z tego co przeczytałam w internecie przy chorobie wujka stres jest bardzo groźny, a ja nie chcę żeby coś mu się stało. DO tego jeszcze pewnie martwił się o mnie bo nie zadzwoniłam że nie wracam na noc. Jestem strasznie nieodpowiedzialna, muszę go przeprosić. Nagle poczułam rękę na swoim kolanie
-Nie martw się tak, -powiedział Louis uśmiechając się do mnie, -Przecież cię tam nie było nie zwolnią cię- poczułam się dziwnie bo Louis nie zabrał ręki z mojego kolana. Z perspektywy chłopaków wygląda to pewnie jakbyśmy byli parą.
-Nie o to chodzi, martwię się o wujka, jest tam dyrektorem i na pewno ma masę stresu, -powiedziałam szybko-A nie powinien-dodałam trochę ciszej.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Nie pierwszy raz ktoś wykrada jakieś nagranie.-odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam w lusterko. Niall robił coś na telefonie i jadł chipsy a Harry cały czas się na mnie patrzył. Odwróciłam wzrok, chcąc ukryć zawstydzenie. Nie wiedziałam o co mu chodzi i dla czego nie spuszcza ze mnie oka odkąd weszłam z Louisem do ich domu.
Nie miałam więcej czasu na zastanowienie się bo właśnie zaparkowaliśmy pod studiem. Wszyscy wysiedliśmy i szybkim krokiem udaliśmy się do środka, po chwili dołączył do nas Liam i Zayn.
W środku rozłączyliśmy się, ja poszłam w stronę Marka rozmawiającego z jednym z pracowników, chłopcy pewnie na poszukiwania Paula.
-Cześć-powiedziałam. Trochę zdziwił się moim widokiem, pożegnał się z tym chłopakiem i zwrócił do mnie.,
-Cieszę się, że jesteś ale nie mam czasu na rozmowę. -powiedział. Na jego twarzy było widać zmęczenie i przejęcie.
-Wiem o wszystkim, przyjechałam żeby trochę wam pomóc.-powiedziałam z uśmiechem-Będzie dobrze, a ty nie możesz się tak stresować.
-Oni mogą nas oskarżyć-powiedział-Muszę iść, chodź jeśli chcesz się przydać. -Nie zdążyłam odpowiedzieć tylko poszłam za Markiem. Na korytarzach było pełno osób, wszyscy coś szeptali, widać było przejęcie na ich twarzach. No tak pewnie bali się o swoją pracę.
-Posłuchaj, naszym zadaniem jest przekonać ich żeby nie składali pozwu. Stój i przysłuchuj się, musisz się uczyć-powiedział i weszliśmy do wielkiej sali. W środku zauważyłam drugiego dyrektora, Paula, chłopaków i kilku innych urzędników, zapewne prawników. Kiedy weszliśmy zamieszanie ucichło, a wzrok został skierowany na nas.
-Witam, to jest Charlie Brown, moja przyszła zastępczyni, a teraz przejdźmy do rzeczy.-powiedział wujek. Wszyscy usiedli wokół stołu i nawet dostałam własne krzesło. Czułam na sobie zdziwione spojrzenia chłopaków, szczególnie Louisa, ale nie mogłam teraz nic z tym zrobić. Cała rozmowa nie trwała długo, najpierw urzędnicy zespołu wyrazili swoje zażalenia i skargi na nasze studio, później nasi ludzie zapewnili ich o naszych referencjach i o tym, że to był tylko wypadek. Ostatecznie musimy zapłacić im odszkodowanie, ale nie wniosą pozwu i nie zrezygnują z naszych usług. Myślę, że poszło nam całkiem dobrze, Mark też był zadowolony. Odetchnęłam z ulgą, że wszystko dobrze się skończyło. Proces byłby równo znaczy z masą stresu, ciągnącym się sprawami w sądzie i złą opinią. To na pewno nie wpłynęło by dobrze na zdrowie wujka.
Kiedy wszyscy wychodzili postanowiłam zostać w sali i poczekać aż Mark wróci bym mogła z nim porozmawiać.
-No ładnie ładnie-usłyszałam za sobą głos Louisa. Odrwóciłam gwałtownie głowę i zobaczyłam chłopaka stojącego z założonymi rękami. -Jesteś przyszłym dyrektorem,
-Możliwe i dopiero za jakiś czas.-odpowedziałam wstając. Dziwnie się czułam kiedy mówił do mnie z góry.
-Czemu mi nie powiedziałaś?
-Bo nie pytałeś-powiedziałam wzruszając ramionami.
-Dużo rzeczy jeszcze o tobie nie wiem ?-zapytał niebezpiecznie się zbliżając
-Bardzo dużo, pewnie tyle co ja o tobie-powiedziałam z uśmiechem. Kiedy chłopak zmniejszył odległość między nami, serce zaczęło mi bić mocniej. Słyszałam przyspieszony oddech chłopaka i pewnie skończyło by się to inaczej gdyby nie Niall, który otworzył drzwi
-Louis musimy ...ups przepraszam-powiedział i wyszedł. Zmieszana odsunęłam się od niego i wzięłam torbę z oparcia krzesła.
-Do zobaczenia -powiedziałam i wyszłam. Chłopak uczynił to samo chwilę po mnie. Czułam się dziwnie, tak jakby cząstka mnie pragnęła pocałunku. Jednak większa część mnie, ta z obawami, lękami i niepewnościami, zwyciężyła i wyszłam z pomieszczenia. Może i dobrze? Nie wiem i nie mam pojęcia czy kiedyś się dowiem.
Na korytarzu spotkałam Marka i razem wyszliśmy na parking, po drodze opowiedziałam mu gdzie byłam i przeprosiłam za to, że nie dzwoniłam. Powiedział, że nic się nie stało, ale następnym razem mam wysłać mu chociaż smsa. W dobrym humorze wróciliśmy do domu i zjedliśmy kolacje. On bo cała sprawa z kradzieżą piosenki nie skończyła się tragicznymi skutkami, a ja? Wciąż cieszyłam się wczorajszym i dzisiejszym dniem. Spotkaniem z Louisem, rozmową i tym że udało mi się zdobyć znajomego, a może w przyszłości przyjaciela?
Nie wiem jeszcze jak to się potoczy, ale jestem szczęśliwa. Wydaje mi się, że wszystko zaczyna się układać.
Tak jak za dawnych czasów zasnęłam z uśmiechem z chęcią na następny dzień.
Tak strasznie was przepraszam ( znowu). Nie chciałam, żeby tak wyszło, ale okazało się że przez ferie miałam remont. Nie miałam nawet chwili, żeby wejść na komputer, który schowany był w tym całym bałaganie. Następny rozdział też nie wiem kiedy wstawię bo od poniedziałku czekają mnie dwa tygodnie kartkówek i sprawdzianów codziennie. Może uda mi się dodać w przyszły weekend, ale nic nie obiecuję.
Czytasz = komentujesz
(napisz chociaż "Czytałem, czytałam)
Czytałam..i czytałam i się skończyło buu :(. buzi, buzi to już mogłaś napisać hehe. Fajny rozdział. Na początku akcja, a potem tak trochę słodko. Bardzo mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńCześć! Rozdział świetny i nic nie szkodzi, że dość długo - ale znowu nie aż tak - nic nie dodawałaś! Musiałaś w tym rozdziale wspomnieć o pieczeniu ciasta?! Sama teraz mam smak :D Pozdrawiam, życzę bardzo dużo weny i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńNie mogłam uwierzyć, że dodałaś nowy rozdził, serio xd
OdpowiedzUsuńCzytało się całkiem fajnie, płynnie piszesz i to zapewne też dzięki temu;)
Aż zgłodniałam... szkoda, że nie jem słodyczy;o
Całość wspaniała, chyba tak mogę to określić. Nie wiem co by tu jeszcze dodać hm....
Wiem!<3
Oby następna notka pojawiła się szybciej:)
Pozdrawiam i życzę weny!;*
stereo-soldier.blogspot.com
rock-me-tonight.blogspot.com
Czytałam, czytałam ! ^^ I jestem od wielkim wrażeniem, ale czemu oni się nie pocałowali ? ;c Buu.. XD Z niecierpliwością będe czekała na kolejny rozdział ! :D W wolnych chwilach zapraszam na mojego bloga, którego prowadze z przyjaciółką ~ http://kotecek-ravr.blogspot.com Liczę na szczery komentarz z twojej strony. c:
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :3 Weeeź, Niall musiał wejść akurat w tym momencie? -,-
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego :*
Zapraszam też do mnie can-we-stop-this-for-a-minute.blogspot.com
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńMasz talent ;D świetny rozdział, świetne opowiadanie ;D z niecierpliwością czekam na następny rozdział błagam dodaj go jak najszybciej ;D
OdpowiedzUsuńNo tak zawsze Niall musi zawinić :D A mało brakowało :( Pozostaje czekać na następne rozdziały :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://pozadani-przez-muzyke.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej informacji na moim blogu, pod adresem: my-world-and-one-direction.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPS uwielbiam Twojego bloga!! <3
Czytałam i jest świetnie:D:D
OdpowiedzUsuń