„ Wzięłam do ręki butelkę wody i napiłam się, kiedy przełknęłam płyn wzięłam kilka głębszych oddechów. Cały czas jakoś dziwnie się czułam...”
Bezsilna padłam na łóżko, to był zdecydowanie męczący dzień. Zaczęło się od jeżdżenia po urzędach i szukania adresów na których mogą mieszkać moje potencjalne kuzynki. Oczywiście jak to zwykle bywa ciągle następowały jakieś komplikacje, a to niemiła pani, a to pełno formularzy do wypełnienia, do tego jeszcze ogromna ilość fanek Tomlinsona biegająca za nami. Mogę przysiąc, że gorzej bym sobie tego nie wyobraziła.
To jednak nie były jedyne problemy dzisiejszego dnia. Jakoś koło południa mój telefon zaczął wydzwaniać. Przez kilka godzin co chwilę rozmawiałam na przemian ze zniecierpliwionymi klientami i skruszonymi, zmęczonymi pracownikami. Niestety nie udało mi się dodzwonić do Johna, chciałam go po informować o stanie wujka i poprosić o pomoc w studiu. Ale na moje nieszczęście wyłączył telefon na urlopie.
A kiedy myślałam, że nikt już nie zepsuje tego dnia bardziej, zadzwonił lekarz Marka. Okazało się, że zaczyna mu się pogarszać. A w związku z tym, że nie chce przyjmować leków to nie wiedzą jak mu pomóc. Lekarz bardzo się przejął zaawansowanym stadium nowotworu, bardzo mnie nastraszył. Ostatecznie okazało się, że pogorszenie nastąpiło bo wujek ma alergie na jakieś odpornościowe leki, które podają wszystkim pacjentom.
-Chcesz coś zjeść?-zapytał Louis wchodząc do mojego pokoju i wyrywając mnie z zamyślenia.
-Nie, dziękuję. A ty nie powinieneś wracać do domu?-zapytałam. Chłopak spędził ze mną cały dzień, dzielnie mi we wszystkim pomagał i wspierał mnie. Zdecydowanie należał mu się odpoczynek.
-Zostanę z tobą gdybyś czegoś potrzebowała-powiedział siadając na moim łóżku. Widziałam, że jest równie zmęczony jak jak.
-Jesteś pewien? Myślę, że powinieneś odpocząć-powiedziałam z troską-Poradzę sobie, jestem już dużą dziewczynką. A gdyby coś się stało to zadzwonię
-Jesteś pewna?-zapytał. Coraz bardziej przekonywał się do pomysłu co mnie naprawdę ucieszyło. Nie chciałam go wykorzystywać i myśleć tylko o sobie.
-Tak -powiedziałam z uśmiechem. Chłopak zaczął się zbierać co chwila pytając mnie czy wiem co robię i czy naprawdę che zostać sama. Jednak widziałam jak bardzo jest przemęczony więc nie zatrzymywałam go. Kiedy tylko wyszedł wróciłam do swojej sypialni i położyłam się na łóżku okrywając kocem. Wyprostowałam moje obolałe plecy i zamknęłam powieki, czułam się dużo lepiej. Moje mięśnie zaczynały odpoczywać i nie czułam się już tak bezsilna.
Ale po chwili ta niezmienna cisza zaczynała być denerwująca, w mojej głowie zaczęło się roić od niepewności. Cały czas bałam się o wujka, o to jak długo lekarzom uda się utrzymać go w dobrym stanie. Czy zdążę znaleźć jego córę do tego czasu, czy ona go w ogóle przekona, a może nawet nie uda mi się jej znaleźć?
Cisza zaczynała być nie do zniesienia, przeszywała mnie od środka robią drogę wszystkim strachom, lękom i niepewnością. Do tego nie czułam się dobrze leżąc bezczynnie wiedząc, że Mark potrzebuje mojej pomocy,a w studiu na pewno szaleją. Jednak nie czułam się na siłach by robić cokolwiek w te stronę.
Ospale odkryłam swoje ciało spod koca i postawiłam bose stopy na ciepłym dywanie, głęboko wciągnęłam powietrze i wstałam z łóżka. Niewygodne spodnie zmieniłam na dresy, do tego założyłam zwyczajną podkoszulkę i luźny, stary sweter z powyciąganymi nitkami.
Powoli, szurając kapciami dowędrowałam do kuchni gdzie zrobiłam sobie kilka kanapek i herbatę. Z jedzeniem usadowiłam się na kanapie w salonie i włączyłam telewizor. Powoli pochłaniałam kanapki oglądając tanią, sentymentalną komedie romantyczną. Miłość od pierwszego wejrzenia, pierwsza kłótnia, zdrada a na koniec nierealny happy end. I chociaż uważam, że są to bezsensowne i nic nie wnoszące filmy to i tak uwielbiam je oglądać. Tak samo jak kocham książki w których jest jakiś romans.
Może to dlatego, że nigdy tak naprawdę nie doznałam tego uczucia, które nazywają miłością. Nigdy nie przeżyłam żadnego zawodu, bynajmniej nic takiego nie pamiętam.
Jak to telewizja ma w zwyczaju w najważniejszym i kulminacyjnym momencie filmu zaczęły się reklamy więc wyciszyłam telewizor. Dopiero wtedy zauważyłam półmrok panujący w mieszkaniu i krople deszczu delikatnie uderzające o moje szyby. Zaczęłam się przyglądać temu jaką każda z nich wybiera ścieżkę, chociaż wiedziałam że zaprowadzi je na koniec szyby i znikną z mojego pola widzenia. Deszcz zaczął się nasilać, zmniejszając widok przez okno do minimum, teraz dźwięk zderzenia kropli z szybą był tak głośny, że roznosił się po całym mieszkaniu, do tego głośny i mocny wiatr dodawał temu nastrojowi melancholijności i ponurości, smutku. Przez co mój humor diametralnie się zmienił, czułam jak do gardła podchodzi mi gula, a oczy zaczynają się szklić, do tego cały czas przeszywały mnie dreszcze. Nagle rozległ się dźwięk telefonu, który tak mnie wystraszył że aż podskoczyłam, obawiałam się że to będzie lekarz ze złymi wiadomościami jednak wiedziałam że muszę odebrać. Dość szybkim krokiem udałam się do sypialni gdzie na łóżku lekko zakryty kocem leżał mój telefon. Był to numer nieznany więc jeszcze bardziej się przestraszyłam, drżącymi dłońmi podniosłam telefon i nacisnęłam w odpowiednim miejscu.
-Charlie Brown?- głos mojego rozmówcy był dość niski i zdecydowanie męski, jednak nie była to osoba dorosła, co najwyżej 20 letnia.
-Tak to ja, w jakiej sprawie pan dzwoni?-zapytałam próbując uspokoić mój głos, który drżał niemiłosiernie, a gardło było bardzo podrażnione i suche.
-Jestem synem Johna Foshera, mój ojciec nie może rozmawiać bo jest na urlopie, nie zawracaj mu więcej głowy-powiedział ostrym i niemiłym głosem.
-Sam cie o to prosił, czy nawet nie wie o naszej rozmowie?-zapytałam. Domyślałam się, że John nie prosił o ten telefon, zawsze był miły w stosunku do mnie. I zdecydowanie nie należał do poważnych, egoistycznych ludzi.
-Co to za różnica?-odpowiedział mi pytaniem na pytanie głos w słuchawce. Czułam, że jest już mniej pewny siebie, co dodało mi odwagi.
-Domyślam się, że gdyby wiedział kto dzwoni i w jakiej sprawie odebrał by od razu-powiedziałam, dając do zrozumienia że nie mam zamiaru się poddawać. Na pewno nie w tak ważnej sprawie, wiem że wujek potrzebuje teraz Johna, ja też go potrzebuje przy najmniej do pomocy w studiu i przede wszystkim John jest przyjacielem Marka i jestem w stu procentach pewna, że chciałby wiedzieć co się z nim dzieje.
- Jesteś tego taka pewna? Zazwyczaj ludzie wyjeżdżają na urlop by odpocząć od pracy i natrętnych pracowników.- poczułam się urażona, nie lubiłam tego gdy ktoś mnie poniżał, a zdarzało się to już wiele razy. Zazwyczaj starałam się być silna, dzisiaj nie miałam siły na sprzeczki.
-Jego przyjaciel leży w szpitalu w bardzo poważnym stanie, zrób z tą informacją co chcesz-powiedziałam i się rozłączyłam. Pewnie nie powinnam tak reagować nie ubliżył mi jakoś bardzo i nie powiedział tego wprost, ale dzisiaj nie byłam na siłach by kłócić się z jakimś przeczulonym na punkcie wolnego czasu ojca, dzieciakiem. Miałam wiele własnych problemów i nie wiedziałam jak je rozwiązać. Po chwili znów usłyszałam dźwięk mojego telefonu, na ekranie pojawił się ten sam numer, domyśliłam się że chłopak ma w sobie trochę z człowieka i przekazał ojcu wiadomość, dlatego odebrałam.
-Charlie?-teraz już byłam pewna że to John,
-Tak,
-Co jest z Markiem?-zapytał z troską,
-Nie jest dobrze, odłożył leki, nie chce już walczyć-powiedziałam i poczułam jak łzy spływają po moich policzkach, nie potrafiłam już dłużej opanować płaczu. Co innego myśleć o tym, a co innego powiedzieć to na głos. Wtedy to trafia do ciebie ze zdwojoną siłą i boli dużo bardziej.
-Niedługo przyjadę, a ty jak się trzymasz?
-Tak sobie, -powiedziałam zgodnie z prawdą, chociaż to było lekkie koloryzowanie sprawy.
-Nie martw się, ja zaraz wyjeżdżam i pomogę ci we wszystkim okej?-zapytał
-Mhym -odpowiedziałam i zakończyliśmy rozmowę. Wtedy już kompletnie się rozkleiłam, nawet nie próbowałam powstrzymywać łez. Usiadłam na podłodze opierając się plecami o bok łózka i schowałam głowę w dłoniach obejmując kolana rękami. Czułam, że to wszystko zaczyna mnie przerastać, chciałam wyjechać i odciąć się od problemów ale nie udało mi się. Odcięłam się od tamtych problemów i smutków zmieniając je na nowe, znacznie trudniejsze do rozwiązania.
Chwilę później w po raz trzeci usłyszałam dźwięk mojej komórki, na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Harrego. Trochę spanikowałam bo nie chciałam by słyszał, że płaczę, spróbowałam uspokoić swój głos i dopiero odebrałam.
-Cześć-powiedziałam do słuchawki
-Nie obudziłem cię? Wiem, że jest późno ale chciałem się upewnić że wszystko okej? - zrobiło mi się strasznie miło, że ktoś się o mnie troszczy a na policzki wkradł się lekki rumieniec. Dobrze, że chłopak nie mógł go zobaczyć.
-Nie musisz się o mnie martwić, jest w porządku. -powiedziałam, nie chciałam ciągnąć tej rozmowy bo wiedziałam, że dłużej nie uda mi się udawać normalnego głosu.
-Płakałaś?-zapytał, w jego głosie można było wyczuć troskę. Jednak nie udało mi się przed nim ukryć tego faktu,
-Trochę-odpowiedziałam, nie chciałam już dłużej udawać, nawet nie potrafiłam. Na moich policzkach znów zagościły łzy, ale w zdecydowanie mniejszych ilościach. Większość wypłynęła już wcześniej.
-Zaraz będę -powiedział rozłączył się, nie dając mi dojść do głosu. Nie chciałam by się nade mną użalał, czułam się wtedy taka bezradna. Nienawidzę tego uczucia, chciałabym sama potrafić radzić sobie z problemami i być silna. Jednak nie potrafię, nie umiem wstrzymywać łez, szybko się wzruszam, po prostu jestem bardzo uczuciowa i wrażliwa. Dlatego podziwiam osoby z silnym charakterem, które radzą sobie w życiu i rzadko płaczą.
Jakieś dziesięć minut później po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, dobrze wiedziałam, że to Harry. Nie chciałam go tutaj ściągać o tej godzinie i to w takim deszczu i bardzo źle się z tym czułam. Ale gdy tylko otworzyłam mu drzwi i wpuściłam do środka, nie wytrzymałam i mocno się w niego wtuliłam. Nie przeszkadzało mi nawet to, że jego ubrania były bardzo mokre, chłopak też się tym nie przejmował tylko przytulił mnie mocniej do siebie. Kiedy już się trochę uspokoiłam odkleiłam się od chłopaka i spojrzałam na jego twarz, malowało się na niej współczucie, troska, zmartwienie. Zniknął ten uśmiech, którym obdarowywał mnie na naszych zaledwie kilku spotkaniach. To dziwne prawie wcale się nie znamy a on tak mi pomaga i ja otworzyłam się przed nim i nie boję się go.
-Chodź ze mną, dam ci jakieś suche ubrania-powiedziałam cicho kierując się w stronę schodów. Weszłam do pokoju Marka pożyczając czarne dresy i podkoszulkę. Później zaprowadziłam go do łazienki i podałam mu ręcznik. Zostawiłam go by mógł się w spokoju przebrać i skierowałam się do kuchni by wstawić wodę na herbatę.
-Jak się czujesz?-wzdrygnęłam się lekko słysząc głos chłopaka. Odwróciłam się do niego, dość śmiesznie wyglądał w tym stroju. Spodnie były lekko za krótkie, za to podkoszulka idealnie ukazywała jego mięśnie.
-A jak mogę się czuć? proszę cie nie rozmawiajmy o tym. Nie jest ci zimno?-zapytałam, w domu było dość chłodno. Przy najmniej ja tak czułam, cały czas przechodziły mnie ciarki.
-Nie, może obejrzymy jakiś film?-za proponował, lekko skinęłam głową i zabrałam herbaty kierując się do salony. Podałam jeden kubek chłopakowi i usiadłam na kanapie obejmując moje naczynie dłońmi. Poczułam przyjemne ciepło, które rozeszło się po moich rękach.
-To chyba tobie jest zimno-zaśmiał się i okrył moje plecy leżącym na kanapie kocem. Obydwoje usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy film. Nie był to horror, jednak thriller z elementami fantasy. Powiem szczerze, że obrzydzały mnie niektóre sceny, więc chowałam twarz w dłonie.
-Boisz się?-zapytał zdziwiony Harry. Dlaczego zdziwiony? Bo ten film nie był straszny, za to przez niektóre sceny miałam ochotę zwymiotować.
-Nie, ale to jest obrzydliwe-powiedziałam z grymasem pokazując palcem na zwierzę grzebiące w wnętrznościach jakiegoś żołnierza.
-No tak, zapomniałem ze jesteś dziewczyną-powiedział ze śmiechem.
-Co to ma do rzeczy?-zapytałam lekko oburzona
-No wiesz, wy zazwyczaj nie lubicie takich filmów, piłki nożnej czy horrorów
-Są różne wyjątki,-powiedziałam poważnie-Jednak ja akurat zaliczam się do tej grupy-dodałam ze śmiechem.
-Wiedziałem!-wykrzyknął jakby co najmniej odkrył lek na jakąś nieznaną, śmiertelną chorobę.
-Ciszej jest już 2 w nocy-uciszyłam go.
-Udało ci się dodzwonić do Johna?-zapytał już poważnie Harry. Lekko się skrzywiłam przypominając rozmowę.
-Tak, powiedział że jeszcze dzisiaj wyjedzie
-A gdzie on był?
-Nie wiem, nie zdążyłam zapytać.- Nie ciągnęliśmy już dalej tej rozmowy więc wróciliśmy do oglądania filmu, po jakiś 20 minutach Harry znów przerwał.
-Słyszałem, że szukasz córki Marka-powiedział. Zdziwiona spojrzałam na niego,
-Skąd tyle o mnie wiesz?
-Rozmawiałem z Louisem jak wrócił, Charlie chce ci powiedzieć że na mnie tez możesz liczyć-uśmiechnęłam się do niego.
-Dziękuję, -powiedziałam i przytuliłam go.-Wiem, że teraz chciałbyś pewnie porozmawiać ze mną na temat wujka ale jestem już zmęczona, pójdę się położyć-powiedziałam wstając.
-To ja już będę jechał-chłopak poszedł do przedpokoju i zaczął zakładać buty. Weszłam do pomieszczenia za nim i przez chwilę mu się przyglądałam.
-Mogę mieć do ciebie prośbę?-zapytałam nieśmiało. Loczek obdarzył mnie pytającym spojrzeniem i wesołym uśmiechem.
-Jasne,
-Zostaniesz na noc, ja.. nie chcę zostać sama?-zapytałam spuszczając głowę. Czułam się dość niezręcznie, ale myśl że zostanę sama w tym wielkim domu, przerażała mnie bardziej.
-Chętnie, dlaczego bałaś się mnie zapytać?-Harry wstał i razem skierowaliśmy się z powrotem do salonu.
-Sama nie wiem... ja nie lubię o nic prosić i w ogóle mało się znamy-powiedziałam nieśmiało, chciałam już zakończyć ten temat.
-Nie musisz się mnie bać, zawsze chętnie ci pomogę-powiedział z uśmiechem, obejmując mnie ramieniem.
-Dziękuję, -od powiedziałam. Zaczęłam czuć się niezręcznie, poprosiłam go żeby zostać a nawet nie wiem czy będzie miał gdzie spać.
Po chwili przypomniałam sobie o pokoju gościnnym, zaprowadziłam go tam.
-Dziękuję ci za wszystko, za to że przyjechałeś mnie pocieszyć, że teraz zostajesz bo ja nie chcę być sama-powiedziałam z uśmiechem wychodząc z pokoju.
-Nie musisz mi dziękować-odpowiedział szczerząc się do mnie. Powiedziałam mu tylko dobranoc i poszłam do siebie, nie przebierałam się nawet bo nie miałam siły. Położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam.
Niska, chuda i delikatna dziewczyna szła wąską drogą przez las, wiatr mocno wiał, rozkopując jej kasztanowe włosy które opadając jej na twarz zasłaniały widoczność. Otaczał ją krajobraz godny nowoczesnego horroru, ciemność, duże drzewa bez liści i przerażające, nieznane dźwięki. Ona sama miała na sobie jedynie cienką, przewiewną sukienkę, przez co na jej ciele powstała gęsia skórka. Miała zniszczone włosy, przedarte i brudne ubranie i podkrążone oczy. Na jej dłoniach widać było wiele ran, niektóre świeże inne już zagojone pozostawiły po sobie, głębokie blizny. Jej oczy były puste pozbawione emocji. Ona jednak nie zważając na nic, dalej szła przed siebie. Była jakby w transie nie zważając na deszcz, który momentalnie przerodził się w burzę, cały czas szła patrząc przed siebie. Cała się trzęsła, chodź sama tego nie czuła, była jakby zaklęta, jakby umiała tylko iść.
W pewnym momencie jej twarz oświetliło jasne światło reflektorów. Nie wiadomo skąd wzięło się tutaj to auto, ale zadziałało na nią i wybudziło ją z transu. Spojrzała na kierowce z przerażeniem w oczach i zastygła w miejscu. On zaczął zbliżać się do niej z szyderczym śmiechem.
-Naprawdę myślałaś, że mi uciekniesz?-zapytał i złapał ją mocno za poraniony nadgarstek co sprawiło dziewczynie niewyobrażalny ból. Mocno zacisnęła powieki by z jej oczy nie popłynęły łzy. Chłopak nie zwracał na to uwagi, mocnym pchnięciem wrzucił ją do auta, po czym siadając za kierownicą ruszył z piskiem opon. Kiedy mijali auto jadące z naprzeciwka, jego reflektory dobrze oświetliły twarz dziewczyny, dało się dojrzeć każdą jej rysę.
-Obudź się, Charlie-poczułam jak ktoś mną potrząsa, szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą wystraszonego Harrego. Bezruchu patrzałam na niego analizując mój sen. Ostatnie co widziałam to swoją twarz proszącą o pomoc. Przestraszoną, zmęczoną, przegraną.
Co to mogło oznaczać? Kim był ten chłopak? Byłam rozbita, nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie.
Po chwili poczułam ciepłe ręce które otuliły moje rozdygotane ciało. Wtuliłam się w niego, a kiedy podniosłam głowę by zobaczyć chłopaka zbliżyliśmy się do siebie niebezpiecznie. Jednak żadne z nas się nie odsunęło, przeciwnie Harry zmniejszył dystans pomiędzy nami i delikatnie musnął moje usta. Na początku byłam zdziwiona lecz oddałam pocałunek. Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
-Przepraszam-powiedział chłopak -To ja pójdę pod prysznic
-Jasne, łazienka jest na korytarzu w prawo, ja zrobię coś do jedzenia. -odpowiedziałam i oboje wyszliśmy z mojej sypialni. Ja skierowałam się na dół do kuchni. Wzięłam do ręki butelkę wody i napiłam się, kiedy przełknęłam płyn wzięłam kilka głębszych oddechów. Cały czas jakoś dziwnie się czułam, emocje po śnie jeszcze nie zeszły cały widziałam przed oczami ten wzrok. Poddania się, bezsilności. Wiedziałam, że to byłam ja, poznałam się, tylko dlaczego miałam brązowe włosy? Co to wszystko oznacza? Do tego dołączyło jeszcze to nieznane uczucie, ciepła na sercu spowodowane pocałunkiem z Harrym. Czułam się kompletnie zagubiona.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi, przez szybę zobaczyłam że to Louis więc wpuściłam go do środka.
-Cześć, przepraszam że przychodzę tak wcześnie ale ma sprawę-powiedział bardzo poważnie. Przestraszyłam się, jednak starałam się nie dać tego po sobie poznać, wpuściłam chłopaka i razem usiedliśmy w kuchni.
-Więc o czym chcesz porozmawiać?-zapytałam
-Pamiętasz jak mówiłem ci, że Eleonor wyjechała do Włoszech do jakiejś kuzynki?-pokiwałam twierdząco głową, nie chcąc mu przerywać. Nie wiedziałam do czego zmierza.-Dzwoniła przed chwilą, że okradli ją na lotnisku, nie ma niczego. Udało jej się ze mną porozmawiać z telefonu policji. Muszę tam jechać i jej pomóc. Przyszedłem tylko zapytać, czy dasz sobie tutaj radę sama. Głupio się czuję zostawiając cię, ale nie martw się porozmawiam z Harrym on na pewno zgodzi się....
-Charlie, gdzie mogę znaleźć jakiś ręcznik?-rozmowę przerwał nam Harry wchodząc do kuchni w samych bokserkach. Widziałam po minie Louisa, że jest zaskoczony.
-W łazience w brązowym regale, druga szafka. -powiedziałam trochę zawstydzona, domyśliłam się jak to wygląda z perspektywy pasiastego.
-Dzięki, -powiedział i odwrócił się, jednak po chwili wrócił i powiedział-Louis wiem jak to wygląda, ale my ten..no.. ja tylko przyjechałem z nią porozmawiać i zostałem na noc i chciałem wziąć prysznic-zaczął się tłumaczyć. Zaśmiałam się lekko,
-yy jasne-powiedział Loui, a kiedy Harry zniknął za drzwiami zwrócił się do mnie.
-Wracając do rozmowy jeśli masz coś przeciwko...
-Jedź już do niej, dam sobie radę-tym razem to ja mu przerwałam. Nie wiedziałam nawet dlaczego mi się tłumaczył, przecież to jego dziewczyna. Znają się dłużej niż ja z nim, przy najmniej dłużej niż ja znam Louisa. Chłopak przytulił mnie i wyszedł a ja zaczęłam przygotowywać śniadanie.
Moją głowę zaprzątały setki myśli. Na temat wujka, kuzynki, Harrego, Louisa i tego jak diametralnie zmieniło się moje życie w przeciągu niespełna miesiąca. Trochę zaczynało mnie to przerażać, jeszcze ten dzisiejszy sen, a później pocałunek Harrego. Nie mogłam o nim zapomnieć, nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
Cześć, dzisiejszy rozdział jest trochę dłuższy od poprzedniego. Szczerze mówiąc średnio mi się podoba, prawie nic się w nim nie dzieje. Strasznie się z nim męczyłam więc postanowiłam go w końcu dodać.
Czekam na wasze opinie.
I przy okazji chciałam wam podziękować za przybywającą liczbę obserwatorów ;)
No dłuższy dłuższy, ale bardzo fajny. Ooo całowali się awww. Super. Lubię jak się całują heh. Wspaniała jesteś.
OdpowiedzUsuńHeyo. ;3 Jak dla mnie to wcale nie jest nudny rozdział. Trochę mało akcji, ale wciąga. :) Myśle, że Mark wyzdrowieje. Co do pocłaunku z Harry'm to.. zaskoczyłaś mnie. :D Mam nadzieje, źe to nie był pierwszy i ostatni. xD Czekam na next'a ! ;* Pozdrawiam Pysia xoxo
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały i wcale nie jest nudny. Już czekam na następny ^^
OdpowiedzUsuńosz kurczę *_*
OdpowiedzUsuńawwwww :D
wspaniały :D
czekam nn
Całujeee Lolaaa ;*
OMG!
OdpowiedzUsuńPocałunek...
Ach...:)
Podobał mi się rozdział przestrasznie(pewnie takie słowo nie istnieje, ale mówi się trudno xd)
Czekam na nexta<3
Na początku chcę Cię bardzo przeprosić za niedodawanie komentarzy.
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału...
To, że nie ma nie wiadomo jakiej akcji, wcale nie czyni z tego rozdziału nudnego. Wręcz przeciwnie. On jest taki uroczy. A w szczególności pocałunek :*
Hej! Na moim blogu pojawiła się notka informacyjna. : ) http://na-scenie-marzen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział:)
OdpowiedzUsuńI ta sytuacja w kuchni kiedy Charlie rozmawia z Lou i wchodzi Loczek;)
Jest świetny, naprawdę. Cieszę się, że trafiłam na tego bloga. Nie mogę doczekać się następnego. A i jakbyś chciała to wpadnij do mnie czasem: http://sam-przezyj-swoje-zycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCześć! Rozdział genialny, a nawet lepiej! Wszystko tak wspaniale opisujesz, że aż łatwiej można sobie wyobrazić przebieg rozdziału. Chciałabym Cię również przeprosić za nie komentowanie. Wiem, jestem beznadziejna. Jak będziesz zakładała zakładkę ,,Czarna lista'', na pewno znajdę się na szczycie. Nie ma innej opcji. Pozdrawiam, życzę głowy pękającej od pomysłów i czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham tooooo <3
OdpowiedzUsuńI ten pocałunek z Harrym. *.* Mrr... :P
Choć osobiście wolałabym, żeby Charlie w najbliższej przyszłości była z Lou <3
Już nie mogę się oczekać next'a. !! ;)
Świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Louis'a to trochę zabolało :D A pocałunek z Harry'm to dosłownie aww *o* :D
Mogłaś sprawdzić rozdział zanim go dodałaś, bo wyłapałam sporo błędów, ale każdemu się zdarza ;D
Nie mogę się doczekać kolejnego. Mam przeczucie, że znajdą Charlie :D
Zapraszam też do mnie:
can-we-stop-this-for-a-minute.blogspot.com
Zapomniałam dodać: tu Oo.Directionerka.oO, która zmieniła nazwę :)
UsuńCzemu nie ustawiłaś swojego szablonu?
OdpowiedzUsuńNie jestem szabloniarką, ale.. no, Fairlotte się starała, a ty tylko wstawiłaś nagłówek. Pół nagłówka.
Z podglądu.
Właśnie przed chwilą wstawiłam cały szablon, na początku źle to zrobiłam i dlatego wyświetliło się pół nagłówka ;)
UsuńZgadzam się z tobą Fairlotte bardzo się postarała bo szablon jest przecudny *.*
Wiesz.. Pod wieloma rozdziałami dostrzegłam, że przepraszasz za to, że dawno rozdziału nie dodałaś itp. ale wiesz Ty to nadrabiasz treścią, naprawdę. Twoje opowiadanie jest inne niż wszystkie, które czytam zazwyczaj jest wszystko szybko a u Ciebie akcja pomału się rozkręca i wciąga. Naprawdę sama chciałabym pisać tak dobrze jak Ty, to wszystko jest takie niesamowite i wciąga. Przeszłość Charlie daje o każdy magię całemu opowiadaniu, miałaś świetny pomysł i świetnie go realizujesz, wszystko przeplatane tajemniczością i jedną wielką tajemnicą. W różnych opowiadaniach łatwo przewidzieć koniec a tu? Nic nie idzie łatwo odgadnąć. Harry czy Louis? Co stało się z jej ojcem? Jaką ma przeszłość? Co będzie z wujkiem? Jego córka? Jej dalsze losy? To wszystko jest jedną wielką niewiadomą i gratuluję, że umiesz czytelników utrzymać w napięciu, z wszystkich opowiadań, które czytam ten byłby w czołówce:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Jest po prostu świetny *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) :
http://onedirectiontujulia.blogspot.com/